Autor |
Dianusia
ANBU
Dołączył: 16 Mar 2007
Posty: 2479
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
Czw 10:59, 29 Mar 2007
|
|
Wiadomość |
|
Tak się zaczyna moja książka ^^
.....................................................................................
- Szybciej Veneca! – Wydobył się głos w środku zwykle spokojnego lasu.
Po chwili przemknęła biała plama. Był to przecudny koń, jakich naprawdę rzadko widziano. Kolor sierści niczym świeży śnieg, połyskiwało śliczną barwą. Złota grzywa mieniła się niczym ogień. Zadbane kopyta, jak z bursztynu mknęły szybko przez stosy suchych liści, raz po raz przeskakując przez gałęzie. Na ów koniu siedziało coś jeszcze piękniejszego, niż on sam. Kobieta o różanej cerze, oczach jak dwie krople rosy, idealne ukształtowanych ustach. Przez jej długie, sięgające po biodra, kręcone włosy przewiewał wiatr. Każdy szczegół jej ciała był doskonale dopasowany. Jej lekka sukienka podkreślała szczupłą figurę. Na ramieniu spoczywał łuk z jasnego drzewa. Jej delikatne dłonie z całej siły trzymały się szyi pędzącego konia. Dziewczyna miała lekko zdenerwowaną minę, a w jej oczach wyraźny był strach. Po ślicznym czole spłynęła kropla potu. Veneca, bo tak nazywał się koń, dyszała ze zmęczenia, mino wszystko nie zwalniała. Po chwili z nad horyzontu wyleciał wielki smok. Łuski były mroczno czarne. Zasapany pysk wielkości potężnego głazu, Przez ostre zęby przechodziło słońce. Smok wyglądał jak wielki waran, tyle, że dziesięć razy większy, miał mocniejszą budowę, a z grzbietu wyrastała para błonowatych skrzydeł. Zionął ogniem w kierunku kobiety. Jednak ta zręcznie odskoczyła i nie została oparzona, za to sporo drzew zaczęło płonąć.
- Opór nic nie zdziała Even! Lepiej się poddaj od razu to może oszczędzę ci życie! – Zawołała poczwara.
- Nigdy! – Krzyknęła kobieta, a jej koń przyspieszył bieg.
- Jesteś żałosna jak twój ojciec! – Wrzasnął smok.
Even nic nie odpowiedziała. Miała już tego wszystkiego dosyć. Jak on śmiał drwić z jej ojca? Zdenerwowana nie zauważyła jak smok znów buchnął ogniem. Płomienie otoczyły ją dookoła.
- Nie masz szans! – Warknął jaszczur.
Jego czerwone ślepia spojrzały na kobietę. Uśmiechnął się z pogardą.
- Twój ojciec zginął prawie tak samo… no tyle, że błagał o litość na kolanach! – Powiedział z ironią smok.
- Mój ojciec nie błagał o litość! – Even jednym ruchem wciągnęła łuk i strzałę. Mierzyła w czoło potwora.
- Chcesz mi zrobić krzywdę tym czymś? – Zaśmiał się.
Even bez słowa naprężyła łuk. Po chwili strzała przebiła prawe skrzydło jaszczura. Ten z odrazą popatrzył na nią.
- Jeszcze się zobaczymy! – Wrzasną z bólem i z trudem podniósł się w powietrze, odlatując, machając tylko jednym skrzydłem.
Veneca rozpędziła się trochę i przeskoczyła płomienie, które już zdążyły się znacznie pomniejszyć.
- Świetnie się spisałaś! A teraz do wioski! – Zawołała Even.
Po chwili koń zniknął w głębi lasu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|